Tak jak obiecałam wrzucam zdjęcie spódniczki, którą uszyłam pod koniec ubiegłego roku. Uszyta jest z miłego, cieplejszego materiału (chyba coś z domieszką wełny) z pół-koła, ma oczywiście podszewkę - tutaj w kolorze czerwonym. Nie pamiętam już z którego wykroju korzystałam - miałam taki papierowy wykrój od lat, na pewno skopiowany z Burdy.
Spódnice z koła czy pół-koła są ostatnio bardzo modne, latem były kwieciste, neonowe czy pastelowe, zimą w kratę lub ze skóry. Ja uwielbiam ten fason, najlepiej chyba się w takim czuję. Ta, którą dziś prezentuję sięga mi z 10 cm za kolano, ale z wysokimi szpilkami (np.czerwonymi) wygląda super. Poza tym sama jestem dosyć wysoka (174 cm) więc myślę ,że ta długość wygląda ok nawet do balerinek. Zresztą chyba najważniejsze, żeby w czymś się dobrze czuć.
Spódniczkę szyje się szybko i przyjemnie :) ze względu na brak wszelakich zaszewek, zakładek, kieszonek (choć taką z kieszeniami też bym chciała) itp. Po przeglądzie materiałów w jakie jestem dobrze zaopatrzona :) (...ale nigdy nie za...dobrze :) ), stwierdzam, że jeszcze przynajmniej dwie, trzy tego typu spódnice popełnię.(...a może więcej???).
Koniec zanudzania...prezentuję moją szaro-czerwoną kiecunię.
I może jeszcze jedno zdjęcie z bliska
I ostatnie zdjęcie - mój manekin jest sporo niższy ode mnie....więc na nim spódnica może wyglądać trochę ciężko. Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie taki dzień i zacznę prezentować uszyte ubrania na sobie :).
Pozdrawiam serdecznie
Monirej